Witam Was serdecznie na tej stronce. Chciałbym uchwycić kilka myśli z rozważań do fragmentów Biblii czytanych w Kościele w niedziele i niektóre dni powszednie. Pochylam się nad Słowem Bożym jako kapłan już 25 lat. Zaczynam pisać dopiero teraz, aby wydobyć to, w czym Duch Święty mnie prowadził przez ten czas. Zapraszam Was serdecznie na mój blog o Słowie Bożym.
Pojawił
się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na
świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie
był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości. Takie
jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i
lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś? », on wyznał, a nie zaprzeczył,
oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». Zapytali
go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś
prorokiem?» Odparł: «Nie». Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać
odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» Powiedział: «Jam
głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz».
A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. i zaczęli go pytać, mówiąc do niego:
«Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani
prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten,
którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien
odwiązać rzemyka u Jego sandała». Działo się to w Betanii, po drugiej stronie
Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.
CZUWAĆ, CZYLI OTWORZYĆ OCZY SZEROKO ZAMKNIĘTE...
Mk 13, 33-37
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!»
(Dzisiaj kilka myśli, przykładów zaczerpnąłem z bogatego doświadczenia
śp. ks. Piotra Pawlukiewicza)
Mt
25, 14-30
Jezus
opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Podobnie jest z królestwem
niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał
swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu
dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten,
który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć.
Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś,
który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego
pana. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.
Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i
rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów
zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach
niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” Przyszedł
również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa
talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i
wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do
radości twego pana!” Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł:
„Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie
posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i
ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” Odrzekł mu pan jego:
„Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam,
gdzie nie rozsypałem. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja
po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten
talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma,
będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet
to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam
będzie płacz i zgrzytanie zębów”».
Jezus
przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza
zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co
wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie
czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na
ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają
w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają
frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w
synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich
Rabbi. A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz
Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie
waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie
również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz,
Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».
Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w
Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie
było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę
i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i
wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego
Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział
mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca
inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego
Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie,
pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo
jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca.
Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu,
a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. To
Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja
jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze
względu na same dzieła! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy,
będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych
uczyni, bo Ja idę do Ojca».
NAWET JOKO BLIŹNIAK TOMASZA WIEM GDZIE SZUKAĆ I ZNALEŹĆ JEZUSA...
J
20, 19-31
Wieczorem
w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były
zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do
nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się
zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak
Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». Ale
Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł
Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do
nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w
miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę». A
po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi,
Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój
wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce.
Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym». Tomasz
w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus:
«Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a
uwierzyli». I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił
Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest
Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
Był
pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty. Maria zaś
była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej
to brat, Łazarz, chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: «Panie,
oto choruje ten, którego Ty kochasz». Jezus, usłyszawszy to, rzekł: «Choroba ta
nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został
otoczony chwałą». A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Gdy posłyszał
o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał. Dopiero potem
powiedział do swoich uczniów: «Chodźmy znów do Judei». Rzekli do Niego
uczniowie: «Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam
idziesz?» Jezus im odpowiedział: «Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeśli
ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli
jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła». To
powiedział, a następnie rzekł do nich: «Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz
idę go obudzić». Uczniowie rzekli do Niego: «Panie, jeżeli zasnął, to
wyzdrowieje». Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o
zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, ale raduję
się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy
do niego». A Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my,
aby razem z Nim umrzeć». Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od
czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy
około piętnastu stadiów. I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby
je pocieszyć po utracie brata. Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus
nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta więc
rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz
wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga». Rzekł do niej Jezus:
«Brat twój zmartwychwstanie». Marta Mu odrzekła: «Wiem, że powstanie z martwych
w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym». Powiedział do niej Jezus: «Ja
jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć
będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» Odpowiedziała
Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał
przyjść na świat». Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją
siostrę, mówiąc: «Nauczyciel tu jest i woła cię». Skoro zaś tamta to usłyszała,
wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz
był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli
z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali
się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła
na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego:
«Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł». Gdy więc Jezus zobaczył ją
płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu,
rozrzewnił i zapytał: «Gdzie go położyliście?» Odpowiedzieli
Mu: «Panie, chodź i zobacz!» Jezus zapłakał. Żydzi więc mówili: «Oto jak go
miłował!» Niektórzy zaś z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy
niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?» A Jezus, ponownie okazując
głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał
kamień. Jezus powiedział: «Usuńcie kamień!» Siostra zmarłego, Marta, rzekła do
Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie». Jezus rzekł
do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» Usunięto
więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie
wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na
otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś». To
powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł
zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta
chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić». Wielu zatem
spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło
w Niego.
DROGOCENNY KAMYK BOŻEJ ŁASKI CZY PARĘ GROSZY DORAŹNEGO WSPARCIA?
J
9, 1-41
Jezus,
przechodząc, ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego
zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy
jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale
stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże. Trzeba nam pełnić dzieła
Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie
będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata». To
powiedziawszy, splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy
niewidomego, i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» – co się
tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc. A sąsiedzi i
ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: «Czyż to nie jest ten,
który siedzi i żebrze?» Jedni twierdzili: «Tak, to jest ten», a inni przeczyli:
«Nie, jest tylko do tamtego podobny». On zaś mówił: «To ja jestem». Mówili więc
do niego: «Jakżeż oczy ci się otworzyły?» On odpowiedział: «Człowiek, zwany
Jezusem, uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: „Idź do sadzawki Siloam
i obmyj się”. Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem». Rzekli do niego:
«Gdzież On jest?» Odrzekł: «Nie wiem». Zaprowadzili więc tego człowieka,
niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A tego dnia, w którym Jezus
uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to,
w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: «Położył mi błoto na oczy, obmyłem
się i widzę». Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: «Człowiek ten nie jest
od Boga, bo nie zachowuje szabatu». Inni powiedzieli: «Ale w jaki sposób
człowiek grzeszny może czynić takie znaki?» I powstał wśród nich rozłam.
Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A ty, co o Nim mówisz, jako że ci
otworzył oczy?» Odpowiedział: «To prorok». Żydzi jednak nie uwierzyli, że był
niewidomy i że przejrzał, aż przywołali rodziców tego, który przejrzał; i
wypytywali ich, mówiąc: «Czy waszym synem jest ten, o którym twierdzicie, że
się niewidomy urodził? W jaki to sposób teraz widzi?» Rodzice zaś jego tak
odpowiedzieli: «Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomy. Nie
wiemy, jak się to stało, że teraz widzi; nie wiemy także, kto mu otworzył oczy.
Zapytajcie jego samego, ma swoje lata, będzie mówił sam za siebie». Tak
powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że
gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi. Oto dlaczego
powiedzieli jego rodzice: «Ma swoje lata, jego samego zapytajcie». Znowu więc
przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do niego: «Oddaj chwałę
Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem». Na to odpowiedział: «Czy On
jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę».
Rzekli więc do niego: «Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy?»
Odpowiedział im: «Już wam powiedziałem, a wy nie słuchaliście. Po co znowu
chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?» Wówczas go obrzucili
obelgami i rzekli: «To ty jesteś Jego uczniem, a my jesteśmy uczniami Mojżesza.
My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza. Co do Niego zaś, to nie wiemy, skąd
pochodzi». Na to odpowiedział im ów człowiek: «W tym wszystkim dziwne jest to,
że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg nie
wysłuchuje grzeszników, ale wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i
pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od
urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić». Rzekli
mu w odpowiedzi: «Cały urodziłeś się w grzechach, a nas pouczasz?» I wyrzucili
go precz. Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go, rzekł do
niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» On odpowiedział: «A któż to jest,
Panie, abym w Niego uwierzył?» Rzekł do niego Jezus: «Jest nim Ten, którego
widzisz i który mówi do ciebie». On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał
Mu pokłon. A Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd,
żeby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się
niewidomymi». Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli, i rzekli do
Niego: «Czyż i my jesteśmy niewidomi?» Jezus powiedział do nich: «Gdybyście
byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: „Widzimy”,
grzech wasz trwa nadal».