NIEDZIELA - ŚWIĘTO ŚWIĘTEJ RODZINY - 31.12.2017

JEZUS W CENTRUM RODZINY - WSZYSCY BLISKO SIEBIE
Łk 2, 22-40
Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu». Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już sobie osiemdziesiąt cztery lata. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaretu. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.


Naturalnym środowiskiem dorastania Pana Jezusa była rodzina; Matka Maryja i opiekun Józef, którzy stworzyli dla Niego dom. Taki był plan Boga dla Jego Syna, dla Słowa, które stało się w Jezusie Ciałem, dla Światłości, która ma oświecić każdego człowieka. Dom i rodzina to podstawa, ale fundamentem, mocą i centrum tej Rodziny był Jezus. Nie telewizor czy komputer, ale Jezus - źródło świętości. To On uzdalnia nas, tworzących wspólnoty i rodziny do wzajemnej miłości, poszanowania, jedności i więzi. Jeśli zabraknie Pana w naszych domach, zabraknie... wszystkiego. Zabraknie siły, aby przebaczyć, zabraknie motywacji, aby próbować, zabraknie nadziei, że się uda, zabraknie wiary, że coś z tego będzie, zabraknie miłości, aby trwać. Wróćmy w naszych rodzinach, tych z których wyszliśmy, albo tych, które stworzyliśmy do Pana, do Fundamentu, do Centrum, do Źródła... Jeśli każdy z nas zbliży się do Jezusa, to my zbliżymy się do siebie. Choć jest to proste i oczywiste, to jednak skomplikowane, bo brakuje nam wiary i cierpliwości Abrahama, Symeona czy Anny.

Zapraszam do posłuchania homilii z dzisiejszego Święta a Pan nasz niech Wam i Was, Kochani błogosławi. ks. Cezary



PIĄTEK - 29.12.2017

TO DOBRZE, ŻE NIE CZUJESZ...
Łk 2, 22-35
Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. a gdy Rodzice wnosili dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».

Przeżywanie Bożego Narodzenia nie może zatrzymać się na blichtrze i brokacie. Idziemy dalej razem z naszym Panem, który jako Słowo Ojca, Światło i Źródło tego Światła każdego dnia staje się i jest naszą Drogą i Prawdą i Życiem. A my, Jego uczniowie chodzimy i trwamy w tym Świetle i pozostajemy na Drodze, którą jest Pan, gdy miłujemy i gdy przestrzegamy Jego przykazań, gdy żyjemy według Jego Słowa. Chodzi o konkrety a nie słowne tylko deklaracje i zwykłe chciejstwo. Wiem. To wymaga od nas zaangażowania i wiary i zaufania. Ale tak naprawdę to co nam pozostało? Obudźmy się! W Nim i tylko w Nim jest Życie, Ratunek i Zbawienie!

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Pan Wam błogosławi. ks. Cezary



ŚRODA - 27.12.2017 - ŚWIĘTO ŚW. JANA, APOSTOŁA I EWANGELISTY

PIJCIE MIŁOŚĆ ŚW. JANA
J 20,2-8

Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.

"Ujrzał i uwierzył". A ja nieustannie patrzę i widzę, dotykam Pana w Eucharystii, słyszę i staram się Go słuchać w Jego Słowie, spotykam Go w drugim człowieku,  podziwiam i adoruję w pięknie tego świata, jestem przy Nim w mojej codzienności. I co? I co z tego wynika dla mnie samego i dla osób żyjących wokół mnie?







Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam a Dobry Pan niech Wam i Was błogosławi.  ks. Cezary



BOŻE NARODZENIA - 25.12.2017

WOLĘ NAMIOT, ALE ZAMIESZKAŁY PRZEZ CHWAŁĘ MOJEGO PANA
J 1, 1-5. 9-14
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od ojca, pełen łaski i prawdy.

Bóg wypowiedział najpiękniejsze, najmocniejsze i pełne miłości Słowo – Jezus, które stało się Ciałem. Wypada nie tylko słuchać, ale usłyszeć i odpowiedzieć. Słowo – Jezus jako Droga powrotu do Bożego Serca i do utraconego Raju. Pozwól Bogu rozbić namiot Jego chwały w swoim sercu i życiu. Pozwól Bogu mówić...




Homilia z Uroczystości Bożego Narodzenia do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam a Pan niech Was błogosławi. ks. Cezary


Pasterka - 24.12.2017

PAN ZAPALIŁ ŚWIATŁO DLA NICH I DLA NAS
Łk 2, 1-14
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym świecie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. i rzekł do nich anioł: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał».

W tym rozważaniu możemy uderzyć w ton ckliwości i posypać to wszystko lukrem, ale pozwólcie, że w kontekście usłyszanego dzisiaj słowa pójdziemy trochę głębiej. Pomoże nam w tym prorok Izajasz i pierwsze dzisiejsze czytanie. Fragment poprzedzający ten tekst brzmi następująco: „W dawniejszych czasach upokorzył (Pan) krainę Zabulona i krainę Neftalego, za to w przyszłości chwałą okryje drogę do morza, wiodącą przez Jordan, krainę pogańską”. W wyniku braku wiary w moc Boga i ufności w słowo proroka Izajasza, Achaz król południowej części podzielonego królestwa Izraela, czyli Judy, wchodzi w koalicję z Asyrią przeciw północnemu królestwu, czyli Izraelowi oraz Aramejczykom. Ci ostatni zostali pobici przez Asyrię a północne królestwo Izraela, nazywane też Efraimem, traci ziemie Zabulona i Neftalego. Po około dziesięciu latach północna część Izraela po zdobyciu stolicy Samarii przestanie istnieć całkowicie. Tak więc prorok Izajasz wspomina upokorzenie tych dwóch krain i zapowiada jednocześnie przyszłą chwałę drogi do morza wiodącej przez Jordan, czyli Galilei a więc terytorium Zabulona i Neftalego. Spróbujmy się wczuć w sytuację mieszkańców tych ziem. Wojna, zniszczenie, grabieże, śmierć, tułaczka, okupacja stały się codziennością tych ludzi. Prorok Izajasz w usłyszanym pierwszym czytaniu zapowiada: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują w żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy, jak w dniu porażki Madianitów”. Tak więc wszystko się zmieni. Ciemność, mrok i noc ludzkiej egzystencji zostanie pokonana przez światłość wielką. Kto będzie tą wyzwalającą światłością? Dziecię! „Albowiem dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny doradca, Bóg Mocny, odwieczny ojciec, Książę Pokoju”. Będzie to Ktoś wyjątkowy, gdyż przymioty opisujące tę postać wykraczają poza ludzkie możliwości. Bóg wypełnił swoje obietnice i zapowiedzi. Nie tylko wobec mieszkańców ziem Zabulona i Neftalego, czyli terytorium Galilei, gdzie Jezus spędził większość czasu nauczając oraz czyniąc znaki i cuda. Bóg wypełnił swoje obietnice wobec każdego z nas. Rzeczywistość w nas i wokół nas przypomina tę noc spowijającą ludzi podbitych przez Asyrię terenów. Ile w nas jest lęków i obaw, cierpienia i smutku, klęsk i tragedii oraz panowania śmierci zrodzonej przez grzech. Ale Ewangelia, to Dobra Nowina, którą jest sam Pan. To On przychodzi aby wyzwolić, aby uratować, aby pomóc i podtrzymać, aby zbawić, aby zapalić Światło swej miłującej obecności. Bóg wybrał Betlejem jako miejsce narodzenia swego Syna. W tym mieście urodził się też król Dawid a Mesjasz miał być nie tylko potomkiem Dawida, ale miał wyjść z Betlejem, co zapowiada Micheasz: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności”. Usłyszmy raz jeszcze głos anioła: „Dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. Każdy dzień to owo dziś. Każdy dzień dla chrześcijanina to moment narodzenia Pan, to czas, aby Go przyjąć i wpuścić pod dach swojej codzienności Zbawiciela, to czas aby zatopić się w owej wyzwalającej Światłości. Nie zatrzymajmy się na śpiewaniu Panu kolęd i kołysanek, nie zatrzymajmy się na znaku pieluszek. Dajmy się znaleźć i zbawić a w duchu wdzięczności uwielbiajmy Boga wraz z Kościołem i mnóstwem zastępów anielskich. 

Homilia z Pasterki do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i nich Dobry Pan Wam błogosławi. ks. Cezary



24.12.2017 - IV NIEDZIELA ADWENTU - ROK B

ZAPALĘ ŚWIATŁO DOBRA, POŚCIELĘ SIANO PRZEBACZENIA NA ŻŁOBIE POKORY I PROSTOTY 

Łk 1, 26-38
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami ». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz Anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie on wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do Anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej Anioł.

W tę IV Niedzielę Adwentu spójrzmy na świątynię, w której się gromadzimy, aby sprawować liturgię, aby wielbić Pana, aby tworzyć wspólnotę z Bogiem i drugim człowiekiem. Każdy budynek sakralny jest inny i każdy ma swój urok. Ale czy nie jest tak, że o pięknie świątyni stanowi piękno serc w nim przebywających, modlących się i będących jednością? Sensem zaś jej powstania i istnienia czyż nie jest obecność w niej chwały naszego Pana? Podobnie tę rzeczywistość rozumiał i przeżywał Dawid, o którym słyszymy w pierwszym dzisiejszym czytaniu. Arka Boża mieszka w namiocie a on sam w pałacu cedrowym, dlatego pragnie wybudować Panu świątynię. Jednak Bóg przez proroka Natana daje mu do zrozumienia, że nie to jest ważne dla Niego, gdzie będzie mieszkał. Nie pragnie żadnych bogactw i splendoru. Bogu bardziej podoba się serce Dawida, które ma być wierne i oddane i posłuszne Jemu, niż pałace i budowle wzniesione dla Jego Imienia.  Co więcej, to Pan obiecuje zbudować dom dla Dawida. Oczywiście nie chodzi tutaj o budynek w sensie materialnym, ale o ród ciągnący się w pokolenia. Z tego rodu Dawidowego wyjdzie Mesjasz, który zbawi człowieka. Natan zatem prorokuje, że Pan wzbudzi Dawidowi potomka, który wyjdzie z jego wnętrzności i On utwierdzi jego królestwo. Ten dom Dawidowy i jego królestwo będzie trwać na wieki. Jego tron będzie utwierdzony na wiek. Żydzi oczywiście w owym potomku widzą syna Dawida, Salomona. Jednakże Bóg wzbudzi go po śmierci Dawida, jak czytamy w tekście, a jego królestwo będzie wieczne. Jak pamiętamy po śmierci Salomona królestwo Izraela najpierw podzieliło się na dwie części a potem całkowicie zostało zniszczone i upadło. Tak, my chrześcijanie widzimy i przyjmujemy w tym potomku Dawida zapowiedź Mesjasza, Zbawiciela i Pana naszego, Jezusa.  Usłyszany zatem dzisiaj fragment Ewangelii Łukaszowej o zwiastowaniu Maryi jawi się w kontekście zapowiedzi prorockich obecnych w Starym Testamencie jako realizacja Bożych planów, jako odpowiedź na dane przez proroków obietnice, jako postawienie kropki nad i w tęsknocie Boga za człowiekiem, któremu Bóg pragnie przywrócić utracony raj.  Bóg jednak się nie zmienia. Tak jak nie chciał żadnych splendorów od Dawida, tak i teraz nie szuka rozgłosu, poklasku i szczególnych względów dla Słowa, które w Jezusie wypowie do człowieka. Wybiera prostą i skromną izraelską dziewczynę mieszkającą w zapadłej wiosce Nazaret. Przychodzi na świat w kolejnej dziurze, w Betlejem.  Najmniej znaczące miasto z pokolenia Judy, zapadłej prowincji imperium rzymskiego, zostało wybrane jako miejsce narodzin władcy świata. Do tego wszystkiego dodajmy żłób, siano, stajnię czy szopę zamiast domu, albo pałacu jako miejsca godnego dla narodzin Króla. Bóg nie zmienia się i dzisiaj. Nie oczekuje aż stanę się świętym i mądrym aby zamieszkać w moim sercu. Nawet jeśli moje życie i moje serce nie wygląda dzisiaj jak pałac, albo świątynia, ale jak szopa, stajnia czy żłób, Pan pragnie w nim zamieszkać. Ale to co mogę zrobić dzisiaj dla Niego, to porządek, aby było Mu miło w nim przebywać. Maryja uczy nas jak oczekiwać, przygotować się i przyjąć tak zacnego Gościa, któremu pozwolę stać się Gospodarzem mego życia. A zatem otworzę drzwi szopy, zapalę światło dobra, pościelę siano przebaczenia na żłobie pokory i prostoty a Maryję i Józefa poproszę, aby nauczyli mnie kochać i służyć Panu, który przybędzie.

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Dobry Pan Wam błogosławi. ks. Cezary



WTOREK - 19.12.2017

RAZEM Z JEZUSEM USIĄŚĆ NA KOLANACH OJCA...
Łk 1, 5-25
Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś już posunęli się w latach. Kiedy Zachariasz według wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł w udziale los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie ofiary kadzenia. Wtedy ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się, Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu cieszyć się będzie z jego narodzin. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony zostanie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, ich Boga; on sam pójdzie przed Nim w duchu i z mocą Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do rozwagi sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». Na to rzekł Zachariasz do Anioła: «Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». Odpowiedział mu Anioł: «Ja jestem Gabriel, stojący przed Bogiem. I zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę radosną nowinę. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie». Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, zrozumieli więc, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i kryła się z tym przez pięć miesięcy, mówiąc: «Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi».


Zachariasz i Elżbieta tworzyli szczęśliwe małżeństwo. Oboje pochodzili z rodów kapłańskich, byli sprawiedliwi i żyli według praw i przykazań Pańskich, jak czytamy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Brakowało jednak tej przysłowiowej kropki nad i. Nie mieli potomstwa, co w tradycji i mentalności Izraela ciągnęło się grubą rysą na ich wspólnym życiorysie. Żydzi bowiem wierzyli, że bezpłodność była karą za grzech. Choć byli już w podeszłych latach marzyli o zmazaniu tej rysy, stąd ich modlitwy pełne wiary w moc Boga. Ufność pewnie była ogromna, ale Zachariasz chyba nie do końca był gotowy na Bożą odpowiedź i Jego działanie. Nie był gotowy na cud. Pierwszym małym cudem i wyróżnieniem był fakt, że Zachariasz dostąpił godności wejścia do przybytku Pańskiego dla spalenia kadzidła oraz wypełnienia swojej służby. Okazuje się bowiem, że z powodu nadmiernej liczby kapłanów i lewitów, mogło ich wtedy być około 18000, wybierano ich do określonych zadań w świątyni w drodze losowania. Mogło być zatem tak, że Zachariasz jeden jedyny raz w życiu wszedł do miejsca świętego, aby wypełnić posługę kapłańską. Na to wyjątkowe wyróżnienie nakłada się Boża interwencja, Boże działanie, Boża odpowiedź na modlitwę Jego sługi, Zachariasza. Pominiemy w tym rozważaniu cały piękny wątek dotyczący cudowności tego wydarzenia, zapowiedzi narodzin Jana Chrzciciela i jego wyjątkowości, braku wiary Zachariasza w Bożą obietnicę, co za sobą pociągnęło, jedni mówią znak, inni karę w postaci utraty mowy. Tak na marginesie myślę, że w pewnym sensie była to kara, która jednocześnie stanowiła znak, o który prosił Zachariasz anioła, potwierdzający prawdziwość jego słów.  Pominiemy te wątki, aby zwrócić uwagę na coś zupełnie innego. Otóż Zachariasz miał prawo wejść do tego wyjątkowego miejsca w świątyni, gdyż był kapłanem. Jak czytamy w tym urywku Ewangelii, cały zaś lud modlił się na zewnątrz w czasie ofiary kadzenia. Przed Zachariaszem znajdowała się zasłona, która oddzielała Miejsce Najświętsze w świątyni, do którego wchodził tylko raz w roku arcykapłan, by skropić Przebłagalnię krwią oraz złożyć ofiarę kadzielną. W momencie śmierci Jezusa zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół. Grzech człowieka został odkupiony i dlatego zasłona, która oddzielała grzesznego człowieka od Świętego Boga nie ma już sensu. Od tej pory każdy ma przystęp do Jego Serca. Nie tylko arcykapłan i to tylko raz w roku, ale kapłan taki jak Zachariasz, lud Izraela, który do tej pory modlił się na zewnątrz, wreszcie każdy człowiek, który uwierzy i przyjmie zbawienie wysłużone przez Jezusa na krzyżu. Święta Bożego Narodzenia to kolejny uśmiech Boga, który zapewnia nas, że nie ma żadnej zasłony, że nie ma żadnej bariery i takiej siły, która może oddzielić człowieka od Bożego Serca. Jezus pragnie swoją mocą dotknąć każdej szopy, stajni i żłobu ludzkiego dzisiaj. Jest tylko jeden warunek. Uwierz, przyjmij ofertę odkupienia, obmyj się we Krwi Baranka i pozostań nowym stworzeniem zbawionym przez Tego, którego atrybutem nie są już pieluszki, ale Krzyż i Zmartwychwstanie. Pan przychodzi, aby wprowadzić nas do Miejsca Najświętszego! Jestem gotowy, aby z Nim tam wejść i usiąść na kolanach Ojca?

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Pan nasz Wam błogosławi. ks. Cezary



III NIEDZIELA ADWENTU - ROK B - 17.12.2017

GOEL CZYLI ODKUPICIEL
J 1, 6-8. 19-28
Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości. Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś? », on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie». Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» Powiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz». A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. i zaczęli go pytać, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.

Trzecia niedziela adwentu, to niedziela gaudete, czyli radości. Całe pierwsze czytanie przeniknięte jest nadzieją, zachętą i radością Izajasza a właściwie jednego z jego uczniów działającego już po powrocie Izraelitów z niewoli babilońskiej. Jest to słowo odbudowujące morale tych, którzy nie za bardzo wiedzieli dokąd i po co wracają. Wszystko zniszczone, albo utracone. Tak wiele lat minęło a oni już jakoś się urządzili w miejscu przesiedlenia. Ale prorok pociesza i motywuje. Bóg powrócił, nie chce dłużej karać za niewierność, z Nim możecie wszystko naprawić, nawet odbudować świątynię, miejsce obecności Jego chwały. To jest ten czas łaski od Pana. Nie zmarnujcie go. Jakżeż ogromnie musiał się rozradować w sercu swoim Jan Chrzciciel, który kilka chwil po wydarzeniu opisanym w dzisiejszej Ewangelii, rozpoznał w Jezusie obiecanego i zapowiedzianego Mesjasza. Wcześniej jednak musiał przejść jeszcze jedną próbę opisaną przez Jana Ewangelistę w czytanym tej niedzieli urywku Ewangelii. Wykazał się ogromną pokorą, świadomością swej tożsamości, znajomością swego miejsca w szeregu a nade wszystko wiernością Bożemu powołaniu. On jest głosem, ale Słowem jest Pan, on jest lampą, ale światłem jest Jezus, on wskazuje i przygotowuje, ale to Pan nadchodzi, on chrzci wodą, ale Duchem i życiem chrzcić będzie Chrystus. Trzeba umieć grać drugie skrzypce. Podobnie jak Jezus na pustyni, Jan Chrzciciel był trzykrotnie kuszony, aby choć na chwilę poczuć się kimś innym, większym, pierwszym. Czyż nie tak uczynił anioł, który nie chciał służyć Bogu, ale być Bogiem? Jan potwierdza i wyjaśnia, że nie jest ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani nawet prorokiem. Trzeba umieć grać drugie skrzypce. Ciekawe, że w innym miejscu sam Jezus powie o nim, iż „Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli”, albo: „po coście więc wyszli (na pustynię)? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka”. Sam zainteresowany nie chciał jednak w swojej prostocie i pokorze nawet tak o sobie pomyśleć. Jan Chrzciciel w przeciwieństwie do św. Piotra, który trzy razy zaparł się Jezusa, pokonał pokusy tak jak Jezus na pustyni. Może rzeczywiście pokora ma taką moc trwania w prawdzie i przy Bogu. Św. Jan Chrzciciel dobija w tym wymiarze pokory stwierdzeniem, że „pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”. Przypatrzmy się temu stwierdzeniu dokładniej. Jak pamiętamy w tradycji izraelskiej istniało prawo lewiratu, od łacińskiego terminu levir, czyli szwagier. Więcej na ten temat można znaleźć u źródeł czytając Pwt 25, 5 - 10. A zatem jeśli umarł brat pozostawiając bezdzietną żonę, to jej szwagier miał obowiązek poślubić ją i wzbudzić potomka, któremu nadawano imię po jego ojcu. Chodziło między innymi o utrzymanie rodu i zapewnienie bytu wdowie. Taki człowiek nazywany był goel, czyli odkupiciel. Gdy jednak ten odmówił wypełnienia swego zobowiązania, wdowa miała prawo wobec starszyzny Izraela zdjąć sandał z nogi szwagra i splunąć mu w twarz na znak, że jest on człowiekiem bez honoru. Jeśli więc Jan powiada, że nie jest godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała, to proklamuje prawdę, że idący za nim Jezus jest jedynym Odkupicielem i Wybawicielem a Izrael jak wdowa po stracie swego Pana i Boga. On nadchodzi, aby poślubić na nowo swój lud. Dokona się to na krzyżu, który będzie znakiem Jego miłości i wierności wobec oblubienicy. Jan zaś jest tym, który przygotowuje oblubienicę na ten moment zbawczych zaślubin. Tak bardzo pragnę Ciebie i siebie zaprosić do przeżycia Świąt Bożego Narodzenia w takim właśnie duchu i wymiarze. Jestem jak ta wdowa. Być może jestem daleko od Boga, choć prawie co niedzielę uczestniczę we Mszy świętej, choć mam już opłatek, choinkę, prezenty, karpia i porządek w domu. Być może jestem jak ta wdowa, bo żyję w ciemności grzechu, albo szarości zwątpienia, braku motywacji i nadziei. Być może jestem jak ta wdowa, bo żyję przytłoczony cierpieniem, lękiem albo niepewnością jutra. Być może po prostu jestem sam i niszczy mnie smutek, albo rozpacz z tego powodu. Jezus przychodzi do mnie jako mój Goel - Odkupiciel i Wybawca. Pozwólmy się Jemu na nowo poślubić. On jako jedyny nie zawodzi i dochowuje wierności. Pośród nas stoi Ten, którego już znamy, gdyż objawił nam całą prawdę o sobie. Boże Narodzenie to czas zaślubin z Panem. Jako Słowo Boga niech rozbrzmiewa w moim wnętrzu a jako Światłość, niech świeci w lampie mojego człowieczeństwa, tak aby inni też usłyszeli, ujrzeli i zechcieli być Jego Oblubienicą. Św. Jan Chrzciciel przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości. A ja, a Ty?

Homilia z dzisiejszej niedzieli poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Dobry Pan Wam błogosławi. ks. Cezary



ŚRODA - 13.12.2017

JARZMO, KTÓRE WYZWALA!
Mt 11, 28-30
Jezus przemówił tymi słowami: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie».

Być może dzisiaj Pan Jezus użyłby słowa chomąto zamiast jarzmo, ale i tak chodzi o tę samą uprząż, którą zakładano na kark zwierząt roboczych, np. wołów, aby uzyskać większą siłę przy pracach polowych takich jak oranie, itp. Używając tego obrazu i porównania Chrystus Pan pragnie w pewnym sensie raz jeszcze zachęcić Izraelitów a dzisiaj i nas do porzucenia wszelkiego jarzma, które nie pochodzi od Niego. Religijność oparta tylko i wyłącznie na przestrzeganiu praw i przepisów, wszelkiego rodzaju zniewolenia i uwikłania a przede wszystkim grzech to tylko niektóre ciężary ujarzmiające człowieka. Takie jarzmo zniewala, upokarza, przygniata do ziemi i niszczy radość życia. Jezus proponuje swoim słuchaczom inne jarzmo, które może jest ciężkie i trudne do uniesienia, ale jednocześnie wyzwalające, uzdrawiające, dające życie szczęśliwe tutaj i wieczne z Bogiem tam. Jest to jarzmo Jego Słowa, sposobu życia, więzi z Bogiem a nade wszystko miłości. Przyglądając się porównaniu użytemu w dzisiejszym fragmencie Ewangelii przez Jezusa, dostrzegam jeszcze jedną kwestię i zaczynam rozumieć dlaczego Jego jarzmo jest słodkie i lekkie. Otóż jarzmo łączyło woły w pary i dzięki niemu szły one równo obok siebie a ciężar rozkładał się na dwa. Nakładając, albo przyjmując jarzmo Jezusowe nigdy nie idę sam. Obok mnie idzie Ten, który pierwszy przyjął na siebie ciężar krzyża i dlatego jest moją siłą i mocą. On idzie ze mną a Jego obecność jest słodka a moje jarzmo dużo lżejsze. W pierwszych słowach rozważanego dzisiaj fragmentu Pan kieruje swoje zaproszenie do wszystkich i każdego człowieka. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście”, mówi Pan również dzisiaj. Cały bagaż swoich jarzm i ciężarów, który dźwigasz na swoich ludzkich ramionach właśnie dzisiaj, właśnie teraz przynieś i oddaj Jezusowi i daj się pokrzepić. W końcu On jako Syn Boga Żywego ma wystarczającą moc, aby ten bagaż z ciebie zdjąć i dać ci wolność. A nawet jeśli jakiś ciężar trzeba będzie jeszcze ponieść, On da  tobie siłę, abyś się nie ugiął i byś dał radę. Niech komentarzem i zachętą do naszego rozważania będą słowa z pierwszego dzisiejszego czytania. Prorok Izajasz mówi tak: „On daje siłę zmęczonemu i pomnaża moc bezsilnego. Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się, słabnąc, młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą”. 

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Pan Was błogosławi. ks. Cezary




WTOREK - 12.12.2017

UMOŻLIWIĆ PASTERZOWI POSZUKIWANIA
Mt 18, 12-14
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».

Piękny obraz zaczerpnięty z codziennego życia Palestyny. Mówią znawcy, że przeciętne stado liczyło sto owiec. Gdy zaginęła jedna, pasterz raczej nie zostawiał pozostałych na pastwę wilków, skalnych szczelin czy innych czyhających dookoła zagrożeń. Chyba, że będzie miał okazję pozostawić swoje stado owiec pod opieką innego pasterza. Chrystus Pan kształtuje serca i postawy swoich uczniów, tworzy z nich wspólnotę, która będzie jednością w różnorodności. Każda owca jest przecież inna. Zawsze będzie tak, że jeden czy drugi uczeń Jezusa zwątpi, odejdzie, zagubi się w drodze, upadnie albo straci wiarę. Pasterz tylko wtedy będzie mógł więcej czasu poświęcić słabszemu uczniowi, albo wyruszyć na jego poszukiwanie, gdy pozostali będą mocni i nieugięci w swojej wierze i wierności wobec Niego. Zdaje się, że Jezus pragnie powiedzieć, iż troska i poświęcony czas zagubionemu i słabszemu jest możliwy jeśli wspólnota nie rozpadnie się pod Jego nieobecność, a odnaleziony brat będzie miał dokąd powrócić. Jakże więc ważne jest to, aby nasza wiara i wierność były stabilne, aby nasze chrześcijaństwo było totalnie wkorzenione w Pana, który spokojnie może więcej czasu i wysiłku poświęcić słabszemu, zagubionemu czy zaginionemu uczniowi. Takie też chyba powinny być nasze wspólnoty, parafie i cały Kościół. Wspaniale byłoby, gdyby pasterz mógł posyłać mocnych uczniów na poszukiwanie słabszych, albo gdyby owi mocni sami podejmowali taki wysiłek, gdyż Pan swoją troską i pragnieniem zbawienia obejmuje każdego bez wyjątku. Gdzieś kiedyś trafiłem na inny obraz, który wyjaśnia dzisiejszą przypowieść. Otóż pewien student drukował swoją pracę magisterską i miał już całość, sto stron swego dzieła, skończył się tusz w drukarce a była niedziela. Był szczęśliwy, że ma całość, bo w poniedziałek rano trzeba było oddać pracę. Nieoczekiwanie zerwał się silny wiatr i przeciąg porozrzucał po pokoju wszystkie kartki. Student pieczołowicie je pozbierał, ale zdołał skompletować tylko, albo aż dziewięćdziesiąt dziewięć spośród stu wydrukowanych. Miał prawie wszystkie, ale prawie robi dużą różnicę. Bez tej jednej praca nie była kompletna. Tych dziewięćdziesiąt dziewięć stron nie było gorszych, ale bez tej jednej zagubionej nie było kompletu. Gdy ją w końcu odnalazł, mógł jeszcze raz się rozradować i zasnąć spokojnie, gdyż jego praca nadawała się do przedłożenia profesorowi. Każdy z nas jest tak cenny w oczach Pana jak każda strona pracy magisterskiej studenta. Jakakolwiek kartka zaginie, nie będzie kompletu. Dbajmy o siebie nawzajem i pozwólmy się odnaleźć Jezusowi, gdy przyjdzie nam do głowy gdzieś się zawieruszyć. 

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Pan Was błogosławi. ks. Cezary




II NIEDZIELA ADWENTU - ROK B - 10.12.2017

BUT NOT YET... NOT YET
Mk 1, 1-8
Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.
Jak jest napisane u proroka Izajasza: «oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki», wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. i tak głosił: «idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

Uważajcie, znaczące tyle, co miejcie oczy szeroko otwarte oraz czuwajcie, czyli dosłowniej nie śpijcie, bądźcie bezsenni, to zasadnicze wezwania adwentowe będące treścią fragmentu Ewangelii rozważanej w ostatnią niedzielę. Tak więc przygotowując się do powtórnego przyjścia Pana próbujemy zamknąć oczy i nasze serca na to, co od Boga oddziela a otworzyć na wszystko to, co do Niego zbliża. Próbujemy również obudzić się z tego, w czym zasnęliśmy jako chrześcijanie i jako uczniowie Jezusa. Oto sens aktywnego czuwania i oczekiwania na powtórne przyjście Pana na końcu czasów, lub na końcu mojego czasu. Przeżyty w tym sensie i wymiarze Adwent staje się autentyczną szkołą całego chrześcijańskiego życia oraz prowadzi do spotkania z przychodzącym do nas Jezusem w Świętach Bożego Narodzenia. Tylko takie Święta mają sens. Jezus na nowo obecny w moim życiu, w moich relacjach, w moim sercu. Nie wiemy kiedy, ale na pewno Pan powróci. Św. Piotr w drugim dzisiejszym czytaniu wyjaśnia, że „nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – jak niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale on jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia”. Tak więc obietnica i zapowiedź jest dana i będzie zrealizowana, ale Jezus pragnie, aby każdy z nas był gotowy na ten moment spotkania i sądu.  Co by było, gdyby Pan przyszedł właśnie teraz? Może byłbym zgubiony. A tymczasem otrzymałem kolejny Adwent, kolejną szansę, więcej czasu aby się przebudzić, otworzyć oczy i serce. Kolejne wezwanie adwentowe i życiowe, albo inaczej, to samo, tylko inaczej ujęte pojawia się w dzisiejszej liturgii słowa. Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki, to Izajaszowa zachęta cytowana przez św. Marka. W dawnych czasach nie było dróg łączących poszczególne miejscowości tak jak to dzisiaj mamy. To Rzymianie byli prekursorami ich powstania. Kiedy król lub jakaś znacząca osoba miała przybyć do jakiegoś miejsca, wówczas starano się wytyczyć szlak lub trakt, który ułatwiłby dotarcie do celu. Mieszkańcy żyjący w okolicach widząc podejmowane wysiłki, aby powstała namiastka drogi byli pewni, że ktoś nieprzeciętny ich nawiedzi. To był bardzo czytelny znak i dowód być może na podane wcześniej do wiadomości informacje i obietnice. Izajasz, a właściwie Deutero-Izajasz  w tym proroctwie wyraża myśl, że żyjący w niewoli babilońskiej Izraelici mogą być pewni wyzwolenia, zmiany, która nadchodzi, życia, które powraca, domu, do którego niebawem wrócą. Co więcej, mogą być pewni, że czas niecierpliwości i kary Bożej się kończy, że Bóg daje im kolejną szansę, że w pewnym sensie pragnie odnowić zawarte z nimi przymierze. Tak więc Izajaszowe wezwanie do prostowania dróg jest potwierdzeniem dla Izraelitów, że ten wspaniały powrót ich Boga nie jest wymysłem i mrzonką, ale rzeczywistością, która niebawem zostanie zrealizowana. Podobnie rzecz się ma z tym Głosem wołającym na pustyni, czyli Janem Chrzcicielem, który nawoływał: „przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki”. Z jednej strony więc on sam i jego nawoływanie są niezaprzeczalnym dowodem, znakiem i zapowiedzią tego, że już Mesjasz jest blisko, ze nadchodzi, że spełniają się obietnice proroków. Z drugiej zaś strony Jan Chrzciciel wzywa do nawrócenia jako przemiany sposobu myślenia i zmiany kierunku drogi życia tak, aby idące Zbawienie dotarło do mojego serca i wypełniło je bez reszty. „Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy”, to znaczy każdy bez wyjątku maił szansę, nikt nie był wykluczony, żadna sytuacja życia lub grzech nie mogły być przeszkodą dla przyjęcia wybawienia. To co czynił Jan Chrzciciel było zapowiedzią i przygotowaniem, było przedsionkiem domu, którym był i jest Mesjasz Pan. Dlatego Jan przyznaje, że idzie za nim mocniejszy ode niego, a on nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Najniższa z czynności wykonywanej przez sługę. Tak, Jan znał swoje miejsce i wiedział kim jest, Kogo zapowiada i jaka jest jego rola. Potwierdza to słowami: „Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”. On jest tym, który tworzy budulec człowieczy z wody i prochu ziemi, ale tym, który go ożywi, który tchnie w niego nowe i w ogóle życie jest idący za nim Mesjasz Pan, który z Ojcem i Duchem jednym są. Puentą tego rozważania niech zatem staną się pierwsze słowa dzisiejszego fragmentu Ewangelii: „Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego”. Arche, grecki termin, który można przetłumaczyć nie tylko jako początek, lecz również jako fundament albo kamień węgielny całej konstrukcji. Tak więc św. Marek przedstawia czytelnikowi Fundament Dobrej Nowiny - Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Innymi słowy, to Jezus jest Dobrą Nowiną, która daje światu i człowiekowi życie i wszystko, bo jest Synem Boga, który choć odrzucony przez swoich nadal pragnie się narodzić w stajni mego serca i życia. 

Homilia z II Niedzieli Adwentu do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Dobry Pan Was błogosławi. ks. Cezary




NIEPOKALANE POCZĘCIE NAJŚWIĘTSZE MARYI PANNY - UROCZYSTOŚĆ - 08.12.2017

KAŻDE TAK POWIEDZIANE BOGU ZAPALA ŚWIATŁO I RODZI ŻYCIE. A WSZYSTKO NA WZÓR MARYI NIEPOKALANIE POCZĘTEJ.






Serdecznie zapraszam do posłuchania homilii z dzisiejszej Uroczystości.  Niech Dobry Pan Wam błogosławi a Maryja niech nas wspomaga w walce z grzechem. Pozdrawiam, ks. Cezary



ŚRODA - 06.12.2017

POWIADAJĄ, ŻE MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ - NA KOGO CZEKAM...

Mt 15, 29-37
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. i przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u Jego stóp, a on ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. i wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają, co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum?» Jezus zapytał ich: «ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, wziął siedem chlebów i ryby i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.

W pierwszą niedzielę tegorocznego Adwentu pytaliśmy się siebie, między innymi oczywiście, o to w czym zasnęliśmy jako uczniowie Jezusa w drodze chrześcijańskiego życia i do czego mamy się obudzić. W czytanym i rozważanym tego dnia fragmencie Ewangelii Jezus mówił: uważajcie, czuwajcie, czterokrotnie powtarzając tę zachętę. Dosłowniej brzmi ona: nie śpijcie, bądźcie bezsenni. Natomiast pierwsze wezwanie Pana w tym fragmencie: uważajcie, znaczy tyle, co miejcie oczy szeroko otwarte. Gdy człowiek śpi długo, to proces przebudzenia nie jest łatwy. Powoli otwieramy oczy serca, aby dostrzec obecność Jezusa w naszym życiu, w sakramentach i w drugim człowieku, otwieramy nasze uszy na Jego Słowo, budzimy w sobie tęsknotę za Chlebem Życia. Wczorajsze teksty liturgiczne przywróciły nam prawdziwy obraz Mesjasza, Króla Izraela i wszystkich narodów, pełnego Ducha Bożego, całkowicie posłusznego woli Ojca, kierującego się sprawiedliwością i miłością, obdarzającego pokojem. W dzisiejszym tekście Izajasz uzupełni ten obraz Mesjasza. Spójrzmy jak to prorocze słowo Izajasza się realizuje. Golgota to góra na której nasz Pan oddaje swoje życie za zbawienie świata i rozrywa pęta śmierci. Niszcząc ją przywraca życie. Zasłona przybytku odgradzająca najświętsze miejsce w świątyni jerozolimskiej zostaje zerwana. Od tej pory każdy bez wyjątku ma dostęp do Boga i do życia.  Ten właśnie Bóg wyciągający dłoń zbawienia i wybawienia w stronę każdego człowieka, zaprasza go na ucztę, do stołu, przy którym pragnie go nakarmić najpożywniejszym mięsem i napoić najwyborniejszym winem. Czyż Ciało Pana nie jest najpożywniejsze a  Jego Krew najwyborniejsza? Dlatego w dzisiejszym fragmencie Ewangelii widzimy Jezusa, który pełen troski i miłości karmi ludzi słuchających Go i trwających przy Nim. Najpierw ich uzdrawia a potem nasyca. To wydarzenie było zapowiedzią czegoś o wiele mocniejszego i niewiarygodnego. Obecny w Eucharystii Jezus karmi, nasyca, uzdrawia, przemienia i zbawia. Taki jest nasz Pan. Taki jest Mesjasz i Zbawiciel nasz. Jakiego Pana oczekuję, taki do mnie przyjdzie. 

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam a Pan niech Wam błogosławi. ks. Cezary



WTOREK - 05.12.2017

JEZUS Z OBRAZKA Z BROKATEM CZY MESJASZ PAN
Łk 10, 21-24
Jezus rozradował się w duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko ojciec; ani kim jest ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić». Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».

Skoro Adwent jest czasem czujności i oczekiwania, to warto zdać sobie sprawę z tego na co lub na kogo czekamy. Możemy się bowiem ogromnie rozczarować, gdyż cały wysiłek włożony w przeżycie Adwentu, który jest tak naprawdę szkołą chrześcijańskiego życia, spełznie na niczym. Pan do nas nie przyjdzie, bo takiego Boga nie ma. Nasze zaś kroczenie ku Niemu nigdy nie osiągnie celu, gdyż Bóg według naszych wyobrażeń nie istnieje. Jaki obraz Jezusa - Mesjasza nosimy w sobie? Czy nie jest to często ten z obrazków słodki Jezusek oblepiony brokatem i mający spełniać nasze człowiecze zachcianki? Albo ten cudowny bobasek owinięty w pieluszki, któremu śpiewamy kołysanki i mamy nadzieję, że nie stanie się mężczyzną, który wypełni wolę swego Ojca? Albo powielimy błąd Izraelitów, którzy choć bardzo dobrze znali wszystkie proroctwa dotyczące Mesjasza nie rozpoznali Jego przyjścia i minęli się Zbawicielem. Otóż prorok Izajasz w pierwszym dzisiejszym czytaniu zapowiada Mesjasza, który będzie królewskiego rodu, potomkiem Dawida. Różdżka z pnia Jessego to właśnie On, gdyż Dawid był synem Jessego a Jezus pochodzi z rodu Dawida. Mesjasz będzie przeniknięty Duchem Bożym, z którym stanowi jedno wraz z Bogiem Ojcem. Prawda o Trójcy Świętej Izajaszowi nie była jeszcze objawiona i znana, ale Jezus jako Syn Boga jest pełen Jego Ducha. Zapowiadany przez Izajasza Mesjasz upodoba sobie w bojaźni Pańskiej, czyli w synowskim oddaniu wyrażającym się w miłości i posłuszeństwie woli Ojca. Jezus tę wolę Ojca zrealizował i wypełnił w sposób doskonały, przyjmując ogrom cierpienia i oddając życie na krzyżu za zbawienie każdego z nas. To zbawienie dokonało się właśnie w mocy Jego posłuszeństwa. Ten wyczekiwany Mesjasz będzie sprawiedliwy i będzie patrzył na świat i człowieka inaczej niż my to czynimy. Żadne pozory, żadne plotki i układziki tylko czysta miłość i znajomość serca ludzkiego. Będzie wierny nawet wtedy, gdy człowiek zawiedzie a  żyjąc w relacji z Nim każdy będzie wypełniony pokojem w swoim wnętrzu. Taki Mesjasz stoi u drzwi mego serca a Adwent jest klamką i kluczem do zamka. Naciśnie klamkę i przekręci klucz w zamku tylko ten, kto zaufa, zawierzy i pokocha jak dziecko. Nie jak prostak, lecz jak prostaczek, który sercem przylgnie do Pana i całkowicie w swej niemocy zda się na Niego. To nie moja mądrość i zaradność przyniesie mi wolność, uzdrowienie i zbawienie, ale Pan, którego szczęściem i radością jest moje szczęście. Żeby tylko się nie minąć z tym prawdziwym Mesjaszem. 
Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Pan Was błogosławi. ks. Cezary




I NIEDZIELA ADWENTU - ROK B - 03.12.2017

OTWORZYĆ OCZY I BYĆ OBUDZONYM...
Mk 13, 33-37
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!»

Kolejny już raz w naszym życiu rozpoczynamy w Liturgii Kościoła piękny okres nazywany adwentem. Samo słowo adwent pochodzi z języka łacińskiego adventus i znaczy tyle co przyjście. Chodzi oczywiście o to przyjście Jezusa w Świętach Bożego Narodzenia do naszych serc i naszego życia, ale też o to przyjście Pana na końcu czasów lub końcu mojego czasu. Adwent podzielony jest na dwie części: do 17 grudnia Liturgia i Słowo Boże rozważane w Kościele koncentruje się na tym ostatecznym przyjściu Pana w czasie paruzji. Od 17 zaś grudnia przygotowujemy się na przeżycie pamiątki narodzin Pana, jako naszego Zbawiciela. Ale jest jeszcze jeden aspekt przychodzenia... To jest to nasze wyruszenie w drogę ku Chrystusowi, który nadchodzi. Na tym chyba właśnie polega przeżycie Adwentu. Nie czekam biernie aż ktoś mnie nawiedzi, ale sam wstaję z miejsca i podążam w stronę Zbawienia i Zbawiciela. Na tym też polega czuwanie i oczekiwanie adwentowe, do którego wzywa nas choćby dzisiejsze Słowo Ewangelii. W kilku zaledwie zdaniach Pan aż cztery razy wzywa swoich uczniów do czujności. Czuwajcie, czyli dosłowniej nie śpijcie, bądźcie bezsenni. Natomiast pierwsze wezwanie Pana w tym fragmencie: uważajcie, znaczy tyle, co miejcie oczy szeroko otwarte. Już w samym użyciu tych czasowników przebija moc, aktywność i dynamika postawy ucznia Jezusa, który całym swoim życiem odpowiada na łaski i dary jakie otrzymał od Boga.  Niech ten adwent uczy nas jak przeżywać całe swoje chrześcijańskie życie. Tak więc w czym zasnąłem ostatnio jako uczeń Jezusa, czyli z czego powinienem się obudzić, aby tym zacząć żyć na nowo. Może skostniałem w moich relacjach do Boga i drugiego człowieka, porzucając postawę miłości i służy. Może zasnąłem przed ołtarzem i już od dłuższego czasu nie zapraszam Jezusa w Eucharystii, bo zamarłem przy konfesjonale, być może z powodu lęku albo lenistwa i niedbalstwa duchowego. Może śpię przy ambonie, gdzie czyta się i głosi Słowo Boże i jestem jak ta gleba, która nie przynosi żadnego już owocu. Może zasnąłem w relacji do dzieci, które zwyczajnie tęsknią za mną. Może śpię i nie dostrzegam jak moi rodzice wypatrują mnie lub czekają na jakąkolwiek wiadomość ode mnie. Czuwać i oczekiwać to po prostu albo aż obudzić się i zacząć żyć jak człowiek i jak  uczeń Jezusa. Tym bardziej, że jak słyszymy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii, Pan nasz udał się w podróż, ale powróci. Nie wiemy kiedy, ale na pewno powróci. Pod Jego nieobecność to my opiekujemy się Jego domem i dbamy o Jego minie. Każdy ma swoje, przydzielone mu zadanie do wykonania. Ktoś jest matką, ojcem, księdzem, budowlańcem, lekarzem itd. Każdy z nas ma pod opieką jakiś, a właściwie Jego dom do utrzymania, bo wszystko co mamy jest darem. A naszym wspólnym domem zostawionym nam pod opieką jest Jego Kościół. Niech adwent obudzi nas również do odpowiedzialności za powierzone nam dobra. Adwent to rzeczywiście wspaniała szkoła chrześcijańskich postaw. Pan nie tylko mówi do nas: Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie, ale dokładniej tłumacząc: kiedy pan domu przychodzi. Czas teraźniejszy ciągły użytego tutaj czasownika podkreśla, że nasz Pan nieustannie przychodzi. Każdego dnia chrześcijanin przeżywa swoisty adwent. Szkoda tylko, że tak niewielu chce się obudzić, aby z tej Jego obecności skorzystać, pozwalając Mu rodzić się w nędznej szopie człowieczego serca.

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Dobry Pan Wam błogosławi. ks. Cezary



ŚRODA - 29.11.2017

UCZEŃ JEZUSA A NERON
Łk 21, 12-19
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».

Ktoś kiedyś powiedział, że Jezus był albo szaleńcem, albo Synem Bożym.  W posłuszeństwie woli Ojca oddał życie za każdego człowieka. Męka i cierpienie, które przyjął na siebie było niewyobrażalne, ale jeszcze większa była Jego miłość do Ojca i do każdego z nas. Autentyczny uczeń stara się naśladować swego Mistrza we wszystkim. Prawdziwi uczniowie Pana pragną żyć jak Jezus, mówić jak Jezus, czynić jak Jezus i kochać jak Jezus. Trzeba być głupim, szaleńcem, albo wierzącym, ufającym Panu i kochającym Go ponad wszystko, aby być również gotowym na cierpienie, odrzucenie, utratę dobrego imienia, oplucie i wyszydzenie ze względu na Niego samego, tak jak On był dla mnie gotowy. Więzienia służyły raczej jako miejsce przetrzymywania oskarżonych do czasu procesu, nie zaś jako miejsce odbywania kary. Do stosowanych wówczas kar należały kara śmierci, sprzedanie w niewolę, wygnanie, konfiskata majątku itd. Z powodu silnych więzi rodzinnych w tamtej kulturze, każde odejście traktowano jako zdradę. Co dopiero mówić o głoszeniu Ewangelii w imię jakiegoś Jezusa. W 64 roku, a więc jakieś dwadzieścia lat przed powstaniem Ewangelii wg św. Łukasza, z rąk Nerona zginęły śmiercią męczeńską tysiące chrześcijan. Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, aby ich ocalić, włosy z głów pospadały, ale przez swoją wytrwałość i niezłomność ocalili swoje życie. Ich świadectwo wiary zaś poruszyło zapewne niejedno serce otwierając je na zbawienie w Jezusie Chrystusie. Prawdziwy uczeń Chrystusa zwykle bywa wyrzutem sumienia dla tych pośród których żyje. A ponieważ gryzące sumienie staje się uciążliwe, to trzeba je zagłuszyć, uśpić albo uciszyć. Stąd rodzi się prześladowanie idących drogą Ewangelii przez życie. Wytykanie palcami, ośmieszanie, pogarda itd., to tylko niektóre reakcje na chrześcijański styl bycia w tym świecie. Najlepiej takiego kogoś wchłonąć tak, aby krakał jak inne pogubione wrony. Ale Pan nie zostawia swoich wyznawców samych sobie. „Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić”. Ta mądrość to moc Ducha Świętego, który jako Paraklet, Obrońca, Adwokat umacnia nas do składania świadectwa wierze, uświęca i prowadzi. Tak, potrzebna jest moja wytrwałość, aby mój Neron też został dotknięty łaską i był zbawiony.

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i Dobry Pan niech Wam i Was błogosławi. ks. Cezary