WTOREK - 12.12.2017

UMOŻLIWIĆ PASTERZOWI POSZUKIWANIA
Mt 18, 12-14
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».

Piękny obraz zaczerpnięty z codziennego życia Palestyny. Mówią znawcy, że przeciętne stado liczyło sto owiec. Gdy zaginęła jedna, pasterz raczej nie zostawiał pozostałych na pastwę wilków, skalnych szczelin czy innych czyhających dookoła zagrożeń. Chyba, że będzie miał okazję pozostawić swoje stado owiec pod opieką innego pasterza. Chrystus Pan kształtuje serca i postawy swoich uczniów, tworzy z nich wspólnotę, która będzie jednością w różnorodności. Każda owca jest przecież inna. Zawsze będzie tak, że jeden czy drugi uczeń Jezusa zwątpi, odejdzie, zagubi się w drodze, upadnie albo straci wiarę. Pasterz tylko wtedy będzie mógł więcej czasu poświęcić słabszemu uczniowi, albo wyruszyć na jego poszukiwanie, gdy pozostali będą mocni i nieugięci w swojej wierze i wierności wobec Niego. Zdaje się, że Jezus pragnie powiedzieć, iż troska i poświęcony czas zagubionemu i słabszemu jest możliwy jeśli wspólnota nie rozpadnie się pod Jego nieobecność, a odnaleziony brat będzie miał dokąd powrócić. Jakże więc ważne jest to, aby nasza wiara i wierność były stabilne, aby nasze chrześcijaństwo było totalnie wkorzenione w Pana, który spokojnie może więcej czasu i wysiłku poświęcić słabszemu, zagubionemu czy zaginionemu uczniowi. Takie też chyba powinny być nasze wspólnoty, parafie i cały Kościół. Wspaniale byłoby, gdyby pasterz mógł posyłać mocnych uczniów na poszukiwanie słabszych, albo gdyby owi mocni sami podejmowali taki wysiłek, gdyż Pan swoją troską i pragnieniem zbawienia obejmuje każdego bez wyjątku. Gdzieś kiedyś trafiłem na inny obraz, który wyjaśnia dzisiejszą przypowieść. Otóż pewien student drukował swoją pracę magisterską i miał już całość, sto stron swego dzieła, skończył się tusz w drukarce a była niedziela. Był szczęśliwy, że ma całość, bo w poniedziałek rano trzeba było oddać pracę. Nieoczekiwanie zerwał się silny wiatr i przeciąg porozrzucał po pokoju wszystkie kartki. Student pieczołowicie je pozbierał, ale zdołał skompletować tylko, albo aż dziewięćdziesiąt dziewięć spośród stu wydrukowanych. Miał prawie wszystkie, ale prawie robi dużą różnicę. Bez tej jednej praca nie była kompletna. Tych dziewięćdziesiąt dziewięć stron nie było gorszych, ale bez tej jednej zagubionej nie było kompletu. Gdy ją w końcu odnalazł, mógł jeszcze raz się rozradować i zasnąć spokojnie, gdyż jego praca nadawała się do przedłożenia profesorowi. Każdy z nas jest tak cenny w oczach Pana jak każda strona pracy magisterskiej studenta. Jakakolwiek kartka zaginie, nie będzie kompletu. Dbajmy o siebie nawzajem i pozwólmy się odnaleźć Jezusowi, gdy przyjdzie nam do głowy gdzieś się zawieruszyć. 

Homilia z dzisiaj do posłuchania poniżej. Serdecznie zapraszam i niech Pan Was błogosławi. ks. Cezary




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz