ŚRODA - 09.08.2017

Mt 25, 1-13
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".


W tradycji Izraela wesela trwało siedem dni. Pierwszego dnia wieczorem druhny pozostawiwszy pannę młodą udawały się do pana młodego trzymając w rękach zapalone pochodnie. Potem wracały z nim do jego wybranki i oboje byli odprowadzani do domu pana młodego. Pochodnie nasączone oliwą paliły się tylko przez chwilę, dlatego potrzebny był zapas oliwy. To była zaszczytna funkcja podczas wesela, ale wygaszone pochodnie mogły być obrazą dla gospodarza. To zaś skutkowało wyproszeniem z wesela i zamknięciem drzwi dla spóźnionych gości. W pierwszej kolejności ta przypowieść Jezusa dotyczy zapewne Żydów i pierwszych słuchaczy Pana Jezusa. Jedni są gotowi i pełni wiary przyjmując Boga i zbawienie w Jezusie, obiecanym Mesjaszu, drudzy wręcz przeciwnie. Zauważmy, że jednakowo panny roztropne i głupie zasnęły. Życie przecież wypełnione jest wieloma treściami: praca, dom, szkoła, wypoczynek, zakupy, obiad, itp. Ale wiara i zawierzenie oraz wierność Panu nie ustaje, nie gaśnie i nie wypala się. Serce przez cały czas jest jak monstrancja Jego obecności. Dlatego w każdej chwili życia staram się być gotowym, aby wejść na ucztę, tzn. spotkać się z Panem, tzn. posiąść Jego Królestwo. Bo mam zapas oliwy, bo cały czas należę do Niego, bo w Nim pokładam nadzieję. Nawet gdy się nie modlę czy nie rozmyślam o Bożych sprawach, to On jest moim Panem, fundamentem i szczęściem. To dzięki Jezusowi pracuję, mam dom, chodzę do szkoły, wypoczywam, robię zakupy, gotuję obiad, itp. A zatem nawet gdy śpię, to serce czuwa. Pamiętam jedno wydarzenie z życia i posługi ks. Jana Bosko. Razu pewnego, gdy prowadził katechezę dla dzieci zapytał co by zrobiły, gdyby Pan Jezus właśnie w tej chwili przyszedł, aby je zabrać do nieba. Oczywiście padały różne odpowiedzi. Ktoś np. mówił, że poszedłby do spowiedzi, ktoś inny, że pomodliłby się, inny, że przeprosiłby szybko skrzywdzone osoby, ale jeden chłopiec śmiało krzyknął, że dalej grałby w piłkę. Czyż nie o to chodzi w tej przypowieści? Pozwolę sobie jeszcze na przytoczenie dzisiejszego pierwszego czytania z Ks. Ozeasza: „Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić jej do serca. I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy wychodziła z egipskiego kraju. I poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana.” Poznać czyli posiąść, tzn. wejść w głęboką więź i jedność z Bogiem. Dajmy się zatem skusić i wyprowadzić na pustynię. Znajdźmy czas i miejsce, aby przebywać z Nim tak, by mógł mówić do naszych serc a potem poślubić nas na wieki przez naszą i Jego wierność. To chyba jest ta oliwa. Muszę sprawdzić czym wypełniona jest lampa mojego człowieczeństwa. A zatem do następnego razu. Ciao!

                                                                              

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Piekne to co Ksiadz dzis napisal!Trafia do serc. Dziekuje.

Prześlij komentarz